Stawiam na przyszłość

Edyta Romanek

Specjalista Pielęgniarstwa Chirurgicznego. Pielęgniarka z ponad 20 letnim doświadczeniem zawodowym, głównie w pielęgniarstwie operacyjnym - okulistycznym 
oraz w pielęgniarstwie endoskopowym. Od niedawna pielęgniarka Szpitalnego 
Oddziału Ratunkowego w Rybniku. Członek zespołu ośrodka badań klinicznych.

Historia Pani rodziny jest niezwykła, bo dowodzi, że i miłość do pielęgniarstwa można „wyssać z mlekiem matki”…

Dokładnie! Ja jestem pielęgniarką i moi dwaj synowie - bliźniacy - też są pielęgniarzami.

Zanim porozmawiamy o synach, chciałabym poznać Pani drogę zawodową. Pielęgniarstwo od zawsze było celem i marzeniem?

Odkąd pamiętam, od kiedy byłam małą dziewczynką, zawsze chciałam być pielęgniarką. Skończyłam pięcioletnie liceum medyczne i od razu podjęłam pracę. Szybko okazało się, że to nie tylko praca, ale i moja ogromna pasja. I tak zostało.

Pokutuje stereotyp, że pielęgniarka to ta pani, która poprawia poduszkę i podłącza kroplówkę… A tymczasem?

To jest zawód niezwykły, bo daje wręcz nieograniczone możliwości. Jeśli ktoś nie chce pracować przy łóżku pacjenta, to jest tyle dziedzin, dyscyplin pielęgniarskich, że, proszę mi wierzyć, każdy znajdzie coś dla siebie! Przykładem tego jest moja rodzina. Ja jestem pielęgniarką ze specjalizacją chirurgiczną. Moją pasją była okulistyka, a dokładnie część zabiegowa okulistyki i przez wiele lat pracowałam właśnie w tej specjalizacji. Później zawodowo spotkałam się z endoskopią i dziś jestem pielęgniarką endoskopową. Jeden z moich synów, Łukasz, początkowo chciał pracować na oddziale zachowawczym, na którym miał praktyki. Po studiach zaczął pracę na takim oddziale, ale uznał że nie do końca jest to miejsce dla niego. Teraz pracuje na oddziale ratunkowym, na którym świetnie się sprawdza i - jak sam mówi - nie widzi się nigdzie indziej.

Jest też drugi syn - Radek. Tu jest wyjątkowa historia.

Oj tak. Radek miał być prawnikiem. Po pierwszym roku powiedział mi, że nie wraca na studia prawnicze. Myślę, że patrząc na mnie i na Łukasza, który zawsze z wielką pasją i zaangażowaniem opowiadał o pielęgniarstwie, stwierdził, że to jest kierunek dla niego. Dziś Radek jest magistrem pielęgniarstwa. Tak na marginesie powiem, że oboje obroniliśmy magistra w tym samym czasie (śmiech). Radek „zdobywał szlify” na pulmonologii, a teraz rozpoczyna przygodę z kardiologią w ośrodku o wysokim stopniu referencyjności. Dziś, kiedy ktoś go pyta, czy nie żałuje decyzji, bez zastanowienia odpowiada, że nie.

Proszę wybaczyć to pytanie, ale o czym rozmawiacie przy niedzielnym obiedzie?! (śmiech).

Kiedy zawód, jakikolwiek, przechodzi z pokolenia na pokolenie, nie ma siły, żeby w domu nie rozmawiać o pracy! (śmiech). Ale u nas to jest raczej wymiana doświadczeń. Ja jestem seniorką pielęgniarstwa, moi chłopcy cały czas na początku tej drogi, więc często proszą o rady. Ale muszę powiedzieć, że działa to w dwie strony. Medycyna bardzo szybko rozwija się - także technologicznie, bywa więc, że i ja o coś ich pytam, właśnie w kontekście nowych technologii, czy na przykład obsługi nowoczesnych urządzeń medycznych.

A emocje? Przynosicie do domu?

Emocje są częścią tego zawodu. Czasem na dyżurze zdarzy się poród poza szpitalem, czasem wypadek młodej osoby a czasem wyzdrowienie pacjenta, który miał na powrót do zdrowia niewielkie szanse. Rozmawiamy o konkretnych przypadkach, co można było zrobić inaczej, a co się udało…

Pielęgniarstwo to zawód, w którym dominują kobiety. Ciągle jeszcze mężczyzna - pielęgniarz to zjawisko wyjątkowe i komentowane?

Rzeczywiście kobiet w tym zawodzie jest więcej, ale na szczęście mężczyzn - pielęgniarzy przybywa. Uważam, że kiedy zespół pielęgniarski jest zróżnicowany pod względem płci, ale też wieku, to na dyżurach jest to znakomita sytuacja. Czasem pacjentka może się krępować, kiedy jakieś czynności pielęgnacyjne lub zabiegowe ma wykonać pielęgniarz. Wtedy może on poprosić o pomoc koleżankę. I w drogą stronę - nieraz pielęgniarka ma problem z jakimś urządzeniem, wtedy kolega pielęgniarz jest dla niej wsparciem. Ja się bardzo cieszę, że obaj moi synowie poszli w tym kierunku i absolutnie nie uważam, że to zawód niemęski, w którym powinny pracować wyłącznie kobiety.

Można w pracę wkładać całe serce… Można też z pracy sporo czerpać… Im więcej praca nam daje, tym więcej i my chcemy w pracy dać z siebie. Jak to jest w przypadku pielęgniarstwa? Co daje ten zawód?

To jest praca, która daje ogromne możliwości, ale też odwdzięcza się satysfakcją. To co dla mnie jest najcenniejsze w pracy pielęgniarki to fakt, że mogę pomagać innym. A już uśmiech pacjenta, któremu udało się pomóc…jest bezcenny. Traktuję moich pacjentów tak, jak sama chciałabym być traktowana, gdybym była pacjentką. To co jeszcze daje ten zawód to możliwość ciągłego kształcenia. Pielęgniarki, położne mogą pójść na studia podyplomowe, zdobywać kolejne tytuły naukowe. Ja sama stale uczestniczę w kursach, szkoleniach i konferencjach, mimo że mam ponad 20 lat doświadczenia. Świat idzie do przodu, medycyna idzie do przodu, pielęgniarka nie może stać w miejscu. Na szczęście ten zawód daje wręcz nieograniczone możliwości rozwoju.

Co, Pani zdaniem, może najbardziej zachęcić młodych ludzi do wyboru pielęgniarstwa lub położnictwa?

Zawód pielęgniarki i położnej to zawody deficytowe chyba na całym świecie. W naszym kraju pracy dla pielęgniarek i położnych jest naprawdę bardzo dużo. Kiedy zaczynałam moją zawodową drogę w latach dziewięćdziesiątych, przychodziłam z podaniem o pracę i nie miałam wyboru, gdzie chcę pracować. Dziś, przychodzę z podaniem i to ja wskazuję miejsce pracy, które mnie interesuje. To chyba najlepsza rekomendacja. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że pielęgniarstwo to zawód z przyszłością…